Drugi wpis z wykopkami z dysku w tle będzie o nożach warstwowych lub inaczej dziwerach albo damastach skuwanych. Nie wszystkie miałem na blogu na operze, część może być nowością dla odwiedzających mojego bloga.
Pierwszy nóż zrobiłem znajomemu, ale zanim go otrzymał, zgubiłem nożyk w niejasnych okolicznościach związanych z konsumpcją piwa. Jego zastępca był chyba trochę mniej atrakcyjny.
Słowiańskie klimaty, solidne, kilkunastocentymetrowe ostrze i połabski ornament na rękojeści z charakterystyczną "kanciastą" pochewką.
Jakby powiedział mój znajomy : " Co to ***** ma być?! Szabla wbita w ziemniak?!". Ale za to cisowy ziemniak ma całkiem urocze, malutkie sęczki.
Poniżej prawdziwy zabytek, nie pamiętam nawet kiedy go zrobiłem, ale coś kojarzę, że ostrze zgrzałem z narzędziówki i złomowej sprężyny.
Kolejny staroć, efekt moich eksperymentów z nawęglaniem żelaznych płytek. Część z nich zgrzałem z miękkim żelazem na rdzeń i grzbiet, z pozostałych zrobiłem kilkudziesięcio-warstwową nakładkę. Niestety nie pamiętam, jaka była jej twardość. Koniecznie muszę to powtórzyć.
Jak wyżej, prastary nóż z ostrzem z fragmentu starego topora, spakietowanego kilkukrotnie na kilkadziesiąt warstw.
I jeszcze jedno ostrze o ciekawym kształcie; kilka takich noży z wczesnego średniowiecza znaleziono na terenie Polski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz