piątek, 19 lipca 2013

Noże plażowe


Kilka dni temu dokonałem ciekawego odkrycia na plaży - siedząc na kołku zorientowałem się, że wystaje z niego kawałek mocno skorodowanego pręta. Po dokładniejszych oględzinach okazało się, że był wbity w stary sosnowy pień, noszący z jednej strony ślady obróbki ciesielskiej. Oczywiście nie odpuściłbym żadnemu kawałkowi żelaza podejrzanemu o wiek powyżej 100 lat i zaraz zabrałem się do entuzjastycznego wydłubywania. Z braku narzędzi musiałem się posłużyć kamieniem, żeby wydobyć pręt z pniaka. Niestety w trakcie tej operacji kawałek żelaza się złamał i następnego dnia dostałem się do niego z pomocą toporka. Od początku byłem prawie pewien, że wysiłek się opłaci i uda się wykorzystać plażowy pręcik do wykucia czegoś interesującego. Jak na moje standardy szybko przystąpiłem do pracy i zrobiłem poniższe noże. Proste wczesnośredniowieczne ostrza w oprawie z cisu, czarnego dębu i poroża, zgrzewane z twardą stalą na ostrzu.




Zardzewiały pręt na plaży


Pomocny kamień


Kołek był wyraźnie obrabiany z jednej strony, miał wywiercony otwór z wbitym weń dębowym kołkiem, który łączył go z resztą konstrukcji



Niestety kawałek, który został w drewnie był mniejszy niż oczekiwałem


...ale i tak wystarczył na wykucie jednego nożyka.



Trzy ostrza wbite w pień



Zbliżenie na strukturę starego żelaza i zgrzewu ze stalową nakładką



 Ciekaw jestem jak i skąd pień znalazł się na plaży. Widać na nim ślady wykorzystania w jakiejś budowli, być może był fragmentem starego nabrzeża portu, lub jakiejś przywodnej budowli. Z pewnością jest co najmniej XIX wieczny, ale nie zdziwiłbym się gdyby wydobyte żelazo było pochodzenia dymarkowego. Niestety trudno to stwierdzić, ponieważ różnice w strukturze między żelazem pudlarskim (popularnym w XIX wieku), a dymarskim  są niewielkie, nie wspominając już nic o moim niewielkim doświadczeniu w ich rozróżnianiu. Zapewne dendrochronologia wyjaśniłaby tą tajemnicę.
Być może kołek dostał się do morza w trakcie jakiś prac w porcie, które niedawno miały miejsce ale nie wykluczone jest też, że mógł przydryfować z jakiegoś innego miejsca nad Bałtykiem. W każdym razie dawno nie pracowałem z materiałem o takiej ciekawej historii.





1 komentarz:

  1. bardzo ładny wzór, aż mi wstyd, bo też znalazłem spory kawałek żelaza w podobnych okolicznościach i nadal zalega na półce w warsztacie.

    Pozdrawiam Adam - kowal z Sieradza :D

    OdpowiedzUsuń